Profil użytkownika miroe

miroe napisał(a) o: miroe
Get Him to the Greek (2010)

Nieco fekalna i wulgarna, ale co najważniejsze śmieszna komedia (to ostatnio dość rzadkie). Aktorzy świetnie współgrają i doskonale wpasowują się w swoje role. Nawet P.Diddy daje radę ("You can't outrun me. I'm black"). Do tego przezabawne kawałki parodiujące rock i pop z końcowym "Furry walls" na czele. Czysta rozrywka.

miroe skomentował(a): miroe

Drive (6)

Czy ja napisałem "oryginalny"? Mnie po prostu zaciekawił, eto wsio.
miroe napisał(a) o: miroe
Drive (2011)

Ciekawy scenariusz i momentami ładne zdjęcia. Wrażenie psują dłużyzny, statyczne ujęcia, w których nic się nie dzieje, a które nic nie wnoszą, niedobór dialogów (bohaterowie są nieomal autystyczni) i koszmarna "bucząca" muzyka. Ale specyficzny klimat jednak trzyma do końca.

miroe skomentował(a): miroe

Przekręt (miroe)

Znam, znam... Ale jak uwielbiam "Lock, stock and two smoking barrels" (sry, polski tytuł jest idealnie nijaki), tak mam wrażenie, że "Snatch" jest po prostu bardziej... dopieszczony. Scenariuszowo, reżysersko. A może po prostu bardziej polubiłem bohaterów...
miroe skomentował(a): miroe

Dwanaście małp (miroe)

Jak dla mnie najlepszy film Gilliama to "Brazil" (niespodzianka, prawda?), a najlepszą rolą Willisa jest Ernest Menville w "Ze śmiercią jej do twarzy" (wiem, tu się można kłócić).
miroe napisał(a) o: miroe
Dwanaście małp (1995)

Mroczny, niepokojący, brudny i bardzo niejednoznaczny film. Drugie najlepsze dzieło Gilliama i druga najlepsza w karierze rola Willisa. Ale i tak ekran kradnie Pitt genialną rolą kompletnego świra. Choć kwestią otwartą jest, czy któryś z bohaterów świrem nie był.

miroe napisał(a) o: miroe
Dzień świstaka (1993)

Szalenie zabawna i niegłupia(!) komedia ze świetną rolą Murraya i uroczą (tutaj) McDowell. Jeden z moich absolutnie ulubionych filmów.

miroe napisał(a) o: miroe
Chłopaki nie płaczą (2000)

Polska, tfu, komedia. Śmieszna jak pogrzeb babci. Zagrana jak przez strażacką orkiestrę dętą z tegoż pogrzebu. O "reżyserii" nie wspomnę. Wkurzają do tego na siłę powpychani w epizody "celebryci", którzy delikatnie mówiąc nie pasują. No za cholerę nie pasują. Choć większość gra lepiej od Milowicza, któremu jednak imię Bolec jakoś wyraźnie pasuje.

Jedyne co podobało mi się (umiarkowanie) to kilka z potoku one-linerów.

miroe napisał(a) o: miroe
Przekręt (2000)

Najlepszy film Ritchiego. Świetna pokręcona intryga, wzorowo poprowadzona i ładnie zmontowana. Do tego sporo dobrych charakterystycznych i mocno zakręconych postaci na czele z Mickey O'Neilem w wersji Pitta. I nawet to, że Statham ma talent aktorski na poziomie Keanu Reevesa nie przeszkadza tak bardzo.

miroe napisał(a) o: miroe
Lśnienie (1980)

Hitchcock wolał zaczyna od trzęsienia ziemi. Kubrick pokazuje, że lepsze efekty daje czasem powolne sączenie poczucia zagrożenia, by pod koniec uderzyć z całą mocą. Genialna reżyseria, świetne aktorstwo, niepokojąca muzyka i narastające szaleństwo. A scena z "twórczością" głównego bohatera jest absolutnie mistrzowska.

miroe napisał(a) o: miroe
Adwokat diabła (1997)

Niewiele razy widziałem, żeby tak świetnie zbudowany nastrój, tak kompletnie rozwalić w końcówce. Nagle atmosfera niedopowiedzenia i podświadomej grozy znika i widzimy coś na kształt diabła (nomen omen) wyskakującego z pudełka z wywalonym jęzorem i przy akompaniamencie pozytywki.

Niemniej oryginalny pomysł, Al Pacino i Charlize Theron oraz pierwsze 2/3 akcji dają w sumie bardzo solidny film. Warto.

miroe napisał(a) o: miroe
Wiele hałasu o nic (1993)

Kenneth Branagh ekranizuje Szekspira - to zdanie jest znakiem jakości samym w sobie. Efekt tym razem to naprawdę dobra i zabawna komedia, w czym solidnie pomaga świetne aktorstwo. Z wyjątkiem Keanu Reevesa, który przypomina czarny charakter ze starej kreskówki.